Jestem wieelką fanką i miłośniczką wszelkiego rodzaju prasy kobiecej. W Polsce co miesiąc kupowałam Elle, od czasu do czasu Glamour (bo się popsuł, niestety) i inne Vivy, Gale, In Style...
W Anglii jestem wręcz uzależniona od kupowania gazet. W ciągu pierwszego miesiąca od przyjazdu kupiłam chyba z 10 sztuk, niestety wszystkie wyrzuciłam ze względu na przeprowadzkę.
Czym różnią się gazety polskie od angielskich? Z pozoru niczym....
Gazetki, jak gazetki ...Jak ja lubię to słowo - gazetka :) A jednak, gdy przyjrzeć się bliżej, są pewne różnice:
I już wiadomo, o co chodzi - D O D A T K I ! I to nie byle jakie dodatki, nie jakieś biedne próbki ziaji, wklejane raz na ruski rok, tylko często pełnowymiarowe produkty znanych firm albo zupełnie odwrotnie - nieznanych, a chcących się rozreklamować. Oto moje zdobycze:
Bardziej szczegółowo - widziany na dwóch blogach krem
do rąk
Bee lovely:
Pełnowymiarowy produkt pełen naturalnych substancji. Dodatkowo część dochodów ze sprzedaży kremu przeznaczone jest na ratunek pszczołom. Krem już prawie zdenkowałam i bardzo go lubię, zdecydowanie poprawia kondycję dłoni. Wiem, że inne recenzje nie były już tak pochlebne. Raczej nie kupię go w sklepie, ale fajnie było wypróbować.
Szampon do włosów farbowanych
Percy and Reed
Szampon, jak również odżywkę czy nabłyszczacz można było kupić w marcowym Glamour w cenie 2 funtów. 100 ml produktu starczyło mi na ładnych kilka użyć, a połowę, która została, zostawiłam sobie na wypadek wyjazdów, gdzie trzeba ograniczać pojemność kosmetyków. Nie wypowiem się na temat działania, bo zbyt krótko używałam.
Produkt, który bardzo lubię - olejek arganowy w kremie (?) lub po prostu krem z olejkiem
Nigdy nie myślałam, że będę używać tego typu kosmetyk do moich przetłuszczających się włosów. A jednak - nowy klimat i woda sprawił, że nieco plączą mi się końcówki, a odrobina tego kremiku pięknie je wygładza i pielęgnuje, nie przyspieszając przetłuszczania. Nie udało mi się uchwycić składu kremu, ale z tego, co widzę to
argania spinosa (argain) oil jest na trzecim miejscu - to chyba dobrze?
Ktoś, kto ma duże braki w kolorówce, mógł je tanio nadrobić dzięki najnowszemu numerowi Galmour.
W promocyjnej cenie 1 funta można było wybierać spośród 5 różnych okładek i kosmetyków takich jak: kredka do oczu, kredka do ust, tusz do rzęs czy błyszczyk. Ja wybrałam to ostatnie:
Wszystkie produkty z firmy
Model Co. Zależało mi na konturówce do ust, ale nie chciało mi się biegać po różnych sklepach i szukać, więc zostałam przy błyszczyku. Kolor nude z opakowania robi się właściwie bezbarwny na ustach. Gęsty i słodki. Myślę, że przyda się w każdej kosmetyczce, szczególnie że nie miałam błyszczyka od lat.
A dla cierpliwych i wytrwałych czytelników - nagroda niespodzianka. Biegłam sobie dzisiaj moją tradycyjną traską biegową, patrzę, a tu ....
...króliczek! tudzież zajączek! Musiałam zrobić to zdjęcie. Chciałam podejść bliżej, ale się spłoszył i kicnął w krzaczki :)
To tyle z mojej strony, pozdrawiam gorąco!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz