W okresie, gdy zaprzestałam twórczości, odczuwałam wstyd za każdym razem, gdy przeglądałam cudze blogi. Starałam się wyprzeć z pamięci login i hasło do gmaila, przestały mnie interesować odwiedziny, nie byłam w stanie przygotować żadnych zdjęć, choć pomysłów na notki było co najmniej kilka. Ot, niemoc artystyczna...Tak...
Tymczasem w tak zwanym "międzyczasie" moje życie odwróciło się do góry nogami. Pamiętacie, jak pisałam, że jadę na urlop i oszczędzam? Otóż byłam w takich oto miejscach:
Old Mill - Salisbury |
Market Street - Salisbury |
Romantiko w katedrze w Salisbury - plus mój płaski profil |
Stonehenge |
Po taniości :) Wetherspoon w Londynie |
The Emirates - czyli stadion Arsenalu, Londyn |
I choć było przenikliwie zimno, jak również dosyć ponuro - Salisbury zauroczyło nas na tyle, że...postanowiliśmy się tam przenieść. Ogólnie to znajomi namawiali, praca była na 99%, a od jakiegoś czasu nosiło nas na zmiany. Okazało się, że dobrze zrobiliśmy, bo już w kwietniu Salisbury wyglądało tak:
Dwadzieścia minut spacerkiem od centrum można spotkać takie niesamowitości. Z tym zdjęciem, tak na marginesie, poszłam do fryzjera robić grzywkę :)
Pogoda i okolice idealne do uprawiania sportu:
W maju Salisbury prezentowało się tak (okolice naszego nowego mieszkania, centrum miasteczka, po prawej witryna salonu fryzjerskiego męskiego o wdzięcznej nazwie - Alibaba - chyba ku pamięci właściciela :)):
Mieszkamy tu dopiero czwarty miesiąc, zaliczyliśmy też w międzyczasie przeprowadzkę do nowego mieszkania, ale póki co podoba nam się i najbliższą przyszłość wiążemy z tym przemiłym i zupełnie nie-angielskim miejscem ( w sensie, że jest za ładnie jak na Anglię).
Wracając do tematu - właśnie to robiłam,jak mnie nie było - przenosiłam swoje polskie życie do Anglii, kończyłam pewne sprawy, rozpoczynałam nowe.
Po jakimś czasie gdzieś tam w głowie kołatała się myśl, że "to jest fajny krem, mogłabym coś napisać" albo że "kurde, jak mi się włosy tu zmieniły", tudzież - jaka mnogość kosmetyków, jakie nieprzebrane możliwości hauli zakupowych :)
I gdy zobaczyłam, że wciąż istniejemy na liście blogów na http://www.beautyblogs.pl/, i gdy weszłam na bloga, przeczytałam te kilka notek - zatęskniłam i postanowiłam wrócić, spróbować na nowo.
A więc witam i zapraszam na kosmetyczne wieści z pięknego Salisbury :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz