Makijaż Moda Paznokcie Projekt denko

środa, 30 stycznia 2013

Walka z suchymi skórkami - moja historia

Czytelnicy bloga pewnie wiedzą, że moim największym zimowym utrapieniem jest przesuszona skóra.
Skóra tak sucha, że aż boląca i swędząca, szczególnie jeśli zapomnę o posmarowaniu się balsamem po kąpieli (a lubię się porządnie wymoczyć, niestety).

Jednak o ile kondycję skóry ciała można w miarę szybko naprawić - wystarczy regularnie smarować się odpowiednim balsamem, tudzież od czasu do czasu nawet oliwką. o tyle z twarzą jest już gorzej.

Suche skórki na czole, policzkach i brodzie to mój prawdziwy, zimowy koszmar już od kilku sezonów.  Czy tylko ja tak mam? Chyba nie - na wizażu niejeden wątek poświęcony jest ratowaniu przesuszonej twarzy. Dlatego postanowiłam pokazać Wam, jakich kosmetyków używam (bądź używałam) i jak sobie radzę z wrogiem nr 1 - SKÓRKAMI


By w pełni pokazać Wam, jaką metamorfozę przeszła moja pielęgnacja twarzy, muszę cofnąć się myślami o kilka lat, do połowy studiów - czyli około 3-4 lata temu. W tamtym czasie unikałam wody - myślałam, że jeszcze bardziej wysuszy moją i tak już suchą skórę. Do demakijażu i oczyszczania twarzy używałam mleczek i toników, głównie z Ziaji. Przez bardzo długi czas moim jedynym kremem był również krem z Ziaji.




Wydaje mi się, że tak mniej więcej wyglądał mój ówczesny zestaw. Potem popularne stały się micele, które zastąpiły tonik i mleczko - mój pierwszy micel był z Perfecty.

Ale skórki nie dawały mi żyć - używałam nawilżającego podkładu Revlon Colorstay i twarz wyglądała niezbyt ciekawie - podkład schodził partiami, na skórkach utrzymywał się dłużej i zmieniał koloryt.

Zaczęłam węszyć...i wywęszyłam kosmetyki Babydream. Kupiłam żel i kremik:



Okazało się, że żel idealnie sprawdził się do mycia delikatnej i przesuszonej twarzy, a krem dobrze ją nawilżał i natłuszczał. Sytuacja powoli poprawiała się.



Dziś, choćby nie wiem, jak sucha była twarz, nie wyobrażam sobie, by nie mieć w domu żelu do twarzy. Oczywiście, trzeba wybrać odpowiedni dla swojej skóry - delikatny, ale skuteczny. Nawet najbardziej sucha twarz musi zostać porządnie oczyszczona. Okazuje się, że ograniczanie kontaktu z wodą wcale nie wyszło mi na dobre, podobnie jak zastąpienie toniku i mleczka micelem. Dziś używam takich kosmetyków:



Moje ulubione żele:


Perfecta dosyć mocno oczyszcza, ale jest naprawdę świetna. Jak wiecie, naprawiła moją cerę po miesięcznej wizycie w Warszawie, gdzie chlorowana woda dokonała prawdziwego spustoszenie. Cud dokonał się na spółkę z kremem Olay - recenzje znajdziecie na blogu.


Żel z Biedry - aktualnie w użyciu - prawdziwe cudo!!! Nie będę nic więcej pisać, wszyscy go znają. Do tego dokupiłam gąbeczkę do delikatnego peelingu. Używam tego duetu prawie codziennie przy wieczornej kąpieli.





 Tonik i peeling enzymatyczny to kolejni sprzymierzeńcy w bojach o gładką skórę. Teraz nie zdecydowałabym się na odstawienie toniku na rzecz płynu micelarnego - dobrze dobrany nie podrażnia skóry i świetnie ją doczyszcza. Ten z Evy Natury to prawdziwy mistrz.

Peeling enzymatyczny jest w porządku - nakładamy go cieniutką warstwą zamiast kremu na noc. Rano budzimy się z miękką, wypoczętą buzią. Niestety, ten z Perfecty trochę za słabo "zdziera", muszę rozejrzeć się za zamiennikiem.


Maseczki i peelingi są u  mnie często w użyciu. Obecnie został mi w zapasach tylko peeling gruboziarnisty, który jest nieco zbyt mocny dla suchej skóry, ale raz na jakiś czas warto porządnie oczyścić skórę.


Oczyszczanie jest super ważne, ale bez dobrego nawilżenia twarz wyschłaby mi na wiór. Znalezienie kremu idealnego nie jest łatwe, tym bardziej, jeśli cera zmienia się wraz z porami roku - zimą sucha, latem nieco tłustsza..Oto, czego obecnie używam:








  • Bambino - trzymam go zawsze w pogotowiu. Wersja z tlenkiem cynku działa na moją twarz zbawiennie - leczy wypryski i koi cerę. Obecnie używam go sporadycznie np. po porządnym peelingu - smaruję twarz grubą warstwą niczym maseczką. Polecam.
  • Dermosan, krem półtłusty - kupiłam go w aptece na początku grudnia 2012. Wyczytałam, że ma dobry skład, nie zapycha i dobrze nawilża. Cóż...kremik jest stosunkowo lekki i wszechstronny - można go użyć do całego ciała, szybko się wchłania, nieźle nawilża. Ale dla moje twarzy był niewystarczający. Widoczną na zdjęciu końcówkę zużywam jako krem do rąk.
  • Ziaja, krem z olejkiem z awokado - na razie mój ulubieniec, ale ciiii...nie chcę zapeszać, bo używam go jakieś 2 tygodnie. Pięknie pachnie,  świetnie nawilża i dobrze się wchłania. Można spokojnie zrobić na nim makijaż, nic nie spływa ani nie roluje się. Póki co również nie zapycha. Ale poużywamy - zobaczymy, jak będzie.
Jeszcze tylko słów kilka na temat makijażu ...Najpiekniejszy nawet makijaż wygląda po prostu źle, gdy widać skórki - podład zmienia kolor, ściera się nierównomiernie, no nie jest to ciekawy widok. Jeśli chodzi o nawilżające podkłady to wypróbowałam ich kilka - recenzję Colorstaya czy podkładu z Catrice możecie znaleźć na blogu, niedawno miałam Max Factora Smooth Effect, teraz korzystam z Inglota, ale różnica nie jest zbyt widoczna - niestety, ten rodzaj kosmetyku zawsze jest nieco pudrowy i będzie podkreślał to, czego nie chcemy. Obecnie jestem w fazie testowania pewnej nowości makijażowej - niedługo dam Wam znać, co i jak!

Dodatkowo, zrezygnowałam z pudrów prasowanych, które również zaznaczają wszystkie nierówności cery. Makijaż jest mniej trwały, ale za to czuję się pewniej. Wystarcza mi odrobina bronzera na policzkach.

To już wszystkie moje doświadczenia w walce ze skórkami, mam nadzieję, że Was nie zanudziłam. Od razu chciałam zaznaczyć też, że moja cera przesusza się sezonowo, latem jest np. nieco tłustawa, nie cierpię na żadne schorzenie skórne. Ten rodzaj pielęgnacji mi przypasował, może spodoba się którejś z Was.

Pozdrawiam!


niedziela, 27 stycznia 2013

Mini zakupy

Szata graficzna Elegancji-Francji znów uległa metamorfozie...:) Nie ukrywam, dzięki innym blogerkom odnalazłam kilka cudownych stron i poradników, jak upiększyć bloga (jeśli chcecie, mogę dodać linki, ale myślę, że te miejsca znają wszyscy). Jeśli chodzi o kolorystykę, jest to zwrot o 180 stopni - ze stonowanych szarości w cukierkowe pastele. Jestem zadowolona - jest dużo radośniej i weselej, aż się chce zaglądać :)

Wracając do tematu - dziś krótki post z mini zakupami. Niestety, w tym miesiącu musimy zacisnąć pasa, ponieważ w lutym planujemy urlop i wyjazd w pewne zagraniczne miejsce...:) Nie przedłużając, oto zakupy:


Perfumy Little Black Dress z Avonu uwielbiałam od zawsze, dlatego, gdy znalazłam super okazję na Allegro, nie wahałam się ani chwili!





Za widoczny na zdjęciu zestaw - flakon perfum 50 ml i roletkę 9 ml zapłaciłam wraz z przesyłką 30 zł. Jest to edycja limitowana - flakonik nie ma dyfuzora, zapach wylewamy na rękę przez mały otwór w buteleczce. Być  może jest to powód, dla którego kosztuje tyle, ile kosztuje. Taki sposób aplikacji mi zupełnie nie przeszkadza, a niska cena cieszy podwójnie.



Maseczki z Perfecty znają chyba wszyscy. Złotą maskę już wypróbowałam i zrecenzowałam całkiem niedawno, świetlista powłoka, którą zostawia na twarzy jest wręcz niesamowita!
Nawilżająca aloesowa też jest w użyciu i w swojej roli spełnia się należycie. Polecam.



Te produkty znają wszystkie bywalczynie Rossmanna. Żel był w promocji za 3 zł - grzech nie spróbować, natomiast 500 ml słój balsamu obecnego na wszystkich niemal blogach to wydatek rzędu 10 zł.
Zarówno balsam, jak i żel  KOCHAM. No dobra, balsam trochę mocniej...:)

Tak, jak pisałam - skromnie, ale jestem zadowolona. Być może wkrótce dojdą jeszcze dwie nowości z Avonu, ale na razie czekam na dostawę.

Jak Wam się podoba nowa szata graficzna? No i zakupy, rzecz jasna?

Pozdrawiam!

 

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Szybki french by Kasia

Siedziałam ostatnio w pracy i rozmyślałam...że fajnie by coś było zrobić z paznokciami, coś "innego" niż zwykle. A że naprzeciwko roboty mam Rossmanna, więc szybko pobiegłam po biały lakier do zdobień z Wibo.

Oto efekty - szybki french bez naklejek; etap pierwszy - paski:


Czekamy, im dłużej tym lepiej, aż wyschną. Na wierzch kładziemy lakier do french`a z Astora (lub inny, rzecz jasna :))




Wiem, że nie umywa się do francuskiego manicuru w wykonaniu Pauliny, ale myślę, że szybko dojdę do większej wprawy.

Sprawcy całego zamieszania:


A Wy lubicie frencza? Wolicie malować go z pomocą naklejek-paseczków, czy ciśniecie bez kompleksów tak jak ja ? :)

Pozdrawiam

piątek, 11 stycznia 2013

Perfekta koktajlowa maseczka s.o.s na twarz i pod oczy - maseczka na wagę złota

Dziś szyba recenzja maseczki Perfekty, którą kupiłam w ramach akcji "uratujmy twarz Kasi przed ostatecznym wysuszeniem na wiór". Dostępna w Rossmannie za zawrotne 1,69.

Awers saszetki...

 ...jak również rewers...


Maseczka jest biała i gęsta, zapach delikatny, przyjemność użytkowania- duża.

Maseczki nie zmywamy niczym ani nie wklepujemy, po 20 min. można normalnie nakładać makijaż.

No to zabieram się do nakładania tapety, a oczom moim ukazuje się..TWARZ SKĄPANA WE ZŁOCIE. DOSŁOWNIE!!! Szok i jeszcze raz szok - miałam normalnie ZŁOTĄ twarz! Postaram się ten efekt oddać na zdjęciach, ale to nie jest nawet w połowie rzeczywisty obraz tego, jak złota była moja twarz.

Ponieważ zdjęcia twarzy wrzucam na blog po raz pierwszy, bardzo proszę o wyrozumiałość i ciepłe jej przyjęcie w blogosferze. Borykam się z wieloma problemami skórnymi i jestem naprawdę bardziej niż świadoma tego, jak daleko mi do ideału z fotoszopa. Po tych słowach przedstawiam Wam mą złotą twarz:





Czy widzicie to, co ja? :) Myślę, że jeszcze nie raz i nie dwa sięgnę po ten ozłocony kosmetyk :)

ps- może są jakieś metody na to, by złoto odseparować od maseczki i przetopić na biżuterię? Muszę to rozważyć...:)

Pozdrawiam

czwartek, 10 stycznia 2013

Grudniowe denko

Jak spędzacie czwartkowe popołudnie?
Ja niedawno wróciłam z wielkich zakupów. Musieliśmy dokupić kilka rzeczy do mieszkania, a że znalazły się fundusze - wielkie ukłony w stronę niezawodnej Babci :), toteż odwiedziliśmy sklep ze sprzętem agd, a także jysk. Odkurzacza raczej nie będę Wam prezentować, ale za to udało nam się kupić tak piękną pościel w maki (oczywiście na wyprzedaży), że może kiedyś wrzucę zdjęcie z cyklu "home&living" ;)

Tymczasem przechodząc do sedna sprawy, z niewielkim poślizgiem, chciałam zaprosić Was na grudniowe denko. Nie jest tego zbyt dużo, ale zawsze coś.


Zacznę od moich faworytów:


  • żel pod prysznic Luksja- kolejny żel z trzypaku z Biedronki, jak wiecie bardzo je polubiłam (kończę już ostatnią butelkę), ten charakteryzuje się wyjątkowo świeżym zapachem, zdecydowanie HIT!
  • mleczko do ciała Ziaja masło kakaowe- bardzo polubiłam się z balsamami Ziaji, ten również spełnił moje oczekiwania - fajnie się rozsmarowywał, dobrze wchłaniał, nieźle nawilżał. No i do tego ten zapach...Jak mówi mój chłopak - "ciasteczkowy" :)


  • oliwkowy peeling do ciała Bielenda do skóry suchej- HIT nad HITAMI!!! Ideał dla suchej skóry - dobrze zdziera i wygładza skórę, ale jednocześnie jej nie wysusza. Minusem może być niewielka wydajność, ten słoiczek starczył mi na ok. 10 użyć.
  • pomadka ochronna z masłem shea AA- odnalazłam ją w czeluściach szuflady, odrzuconą i niechcianą, i posmarowałam usta...dla mych suchych i spierzchniętych warg pomadka AA okazała się kojąca niczym ambrozja. Jest bardzo miękka - nie polecam nosić jej w kieszeni, bo się rozpuści na amen i nie polecam smarować ust grubą jej warstwą na wyjście - nadaje wargom biały kolor, a przez to zęby wydają się żółte.  Poza tym jest cudna - naprawdę tłusta, do tego ma całkiem spory filtr ochronny. Polecam do domowego spa dla ust.

Czas na średniaki - ani dobre, ani bardzo złe



  • krem nawilżający Herbal Garden Eva Natura - sama nie wiem, co o nim myśleć. Nie skrzywdził mnie, ale i nie poprawił stanu mojej skóry. Na zimę zdecydowanie za słaby jako nawilżacz. Nie wrócę już do niego.
  • lakier do włosów Taft mega (super) strong - lakier jak lakier, musiałam go wyrzucić, gdyż z nieznanych mi bliżej przyczyn zepsuł się dozownik.
  • szampon Trzy zioła Pollena do włosów tłustych - nie odświeżył moich włosów, zwykły szampon.
Dramat, rozczarowanie, porażka...

  •  antyperspirant Rexona crystal -  miałam tę kulkę tak długo, że nie wiem, czy jest jeszcze w produkcji. Nigdy nie lubiłam Rexony, bo wydawało mi się, że ich dezodoranty śmierdzą. Ale ten miał być niby super kobiecy, więc kupiłam. Niestety, nie sprawdził się w swej roli, nie ograniczał potliwości ani nie kamuflował jej żadnym pięknym zapachem. Jestem na nie.
Jak widzicie, nieco skromnie to wygląda, ale jest kilka kosmetyków wartych polecenia.

Kurcze, mam tyle energii po tych zakupach, że chyba przygotuję jeszcze ze 2 posty na zapas :)

Pozdrawiam gorąco!

czwartek, 3 stycznia 2013

Zbliżenie na nowości + Liebster Award

Tak, jak obiecywałąm, zapraszam Was do bliższego przyjrzenia się prezentom i nowościom kosmetycznym z końca 2012 roku. W drugiej części posta odpowiedzi na pytania Lisicy w ramach Liebster Award. Zapraszam do lektury!




 Modnymi ostatnio prezentami są różnego rodzaju zestawy.




Ten z Astora widziałam już u kogoś na blogu, natomiast paleta Rimmel to dla mnie zupełna nowość.


 
Muszę przyznać się do jednego grzechu, mianowicie - nie miałam nigdy nic z Astora. Dlatego chętnie wypróbuję tę maskarę, jak tylko skończy mi się stary tusz.

Kolory lakierów są bardzo klasyczne i w 100% trafiają  w mój gust. Obecnie mam na paznokciach ten do french`a.







Paleta Rimmel wykonana jest z pieknęgo, solidnego plastiku, a jej niewątpliwą zaletą jest duże lusterko.



Mamy tu kilka błyszczyków, 6 cieni prasowanych i róż. Postaram się przygotować recenzję/ makijaż, gdy już trochę jej poużywam.

Następne prezenty wybrałam sobie sama, a sfinansowane zostały przez mojego chłopaka. Mowa tu o:


podkładzie nawilżającym i rozświetlającym korektorze pod oczy


Na razie jestem w fazie testów, ale jak tylko dłużej poużywam tych kosmetyków, to przygotuję recenzję. Na chwilę obecną mogę powiedzieć, że korektor fajnie kryje moje sińce, więc jest już jeden plus.













Tzw. "miodzik" z Oriflame znany jest chyba wszystkim, więc nic tu nie będę dodawać. Natomiast krem do cery suchej z olejkiem z awokado Ziaji to dla mnie nowość. Moja skóra jest tak sucha, że ratuję się czym mogę. Nie ukrywam, że przeprosiłam się z Ziają i znów coraz chętniej kupuję ich kosmetyki.


Lakier kupiony z myślą o Sylwestrze, marki Wibo. By osiągnąć powyższy efekt nałożyłam 3 warstwy. Sylwestra przetrzymał, ale rano było już zdecydowanie gorzej.


Hurra! Kolekcja lakierów znowu się powiększa. Po dość długim okresie stagnacji i znudzenia znów mam ochotę na nowe kolorki!

To już koniec nowości - jak oceniacie? Jest coś fajnego? Osobiście testuję nowe rzeczy z prawdziwą przyjemnością i nie ukrywam, że oczy mi się śmiały za każdym razem, gdy w paczuszce znajdowałam jakiś kosmetyk.

A teraz....odpowiedzi z okazji nominacji do



Wyróżnienie Liebster Blog otrzymywane jest od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawane dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania. Osoba z wyróżnionego bloga odpowiada na 11 pytań zadanych przez osobę, która blog wyróżniła. Następnie również wyróżnia 11 osób (informuje je o tym wyróżnieniu) i zadaje 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, z którego otrzymało się wyróżnienie.


 Nominację dostałyśmy od Lisicy z bloga http://brownfox-makeup.blogspot.com/ - serdecznie dziękujemy!
Ponieważ bloga prowadzę wspólnie z Pauliną, dziś poznacie moje odpowiedzi na pytania, które przygotowałą dla nas Lisica. Zaczynamy!

1. Najbardziej niepotrzebna rzecz jaką nosisz w torebce?

Sterta gazet w stylu "Metro" i ulotek, bo żal mi tych ludzi i zawsze je od nich biorę. Oni jakoś to wyczuwają i kończy się na tym, że mam w torbie prawdziwy skład makulatury.

2. Ulubiony produkt do depilacji nóg?

 Nie będę oryginalna - od lat jest to maszynka plus pianka do golenia lub nawet zwykły żel.
 
3.Najgorsza potrawa, jaką w życiu jadłaś?

 We wrześniu byliśmy ze znajomymi na domku w ośrodku pod Kartuzami i tam podali niezaciekawy obiad - cienki rosołek plus jakiś dziwny kotlet. Więcej grzechów nie pamiętam ;)

4. Miejsce, do którego chciałabyś wrócić?

 Na pewno byłby to Madryt - miejsce, gdzie wraz z koleżanką z LO spędziłyśmy nasze wakacje życia.

5. Skąd czerpiesz inspiracje i pomysły na nowe posty?

 Niektóre posty piszę rytualnie - co miesiąc denko i nowości. Często inspiruję się innymi blogami i ogólnie całym kosmetycznym internetowym półświatkiem :)

6. Czy robisz zakupy w second handach? Jeśli tak, to z jakiego łupu jesteś najbardziej zadowolona?

Czytelnicy bloga pewnie wiedzą, że jestem UZALEŻNIONA od sh! Powiem więcej - nie umiem robić zakupów w normalnych sklepach, czuję się tam jak jakiś dziwak. Łupów mam mnóstwo, ale takie dwa naj naj najlepsze to chyba torebka z Zary i bluzka mgiełka w kolorze nude. Obie rzeczy do odnalezienia na blogu w postach bardziej ciuchowych :)

7. Wymarzony prezent to...

 Ja w ogóle lubię prezenty! Cieszy mnie wszystko !

8. Czego najbardziej się boisz

Filmu "Donnie Darko". Widziałam go kilka razy, co nie zmienia faktu, że za każdym razem jestem wręcz przerażona (ktoś mądry spyta - to po co ogląda? sama nie wiem) i do końca nie rozumiem, co się tam właściwie dzieje. Dodajmy do tego piosenkę z końcówki filmu pt. "Mad World" i już mam dreszcze ze strachu...

9. Jaką masz aktualnie fryzurę?

Mam pocieniowane włosy do ramion. Część z nich jest w naturalnym kolorze ciemnego brązu, a dół zgodnie z obowiązującą modą bardzo delikatnie rozjaśniłam.

10. Największa wpadka modowa to dla mnie...

 Buty ze szpicami. Takie sprzed 10 lat. Dra-mat!

11. Bubel kosmetyczny, jaki ostatnio testowałaś.

Zmywacz do paznokci z Biedry, ta stara duża wersja. To jakiś prawdziwy koszmar! Muszę się go jak najszybciej pozbyć!

Dziękuję wszystkim za uwagę, dziś prawdziwy post gigant. Muszę zmotywować Paulinę do działania, także niedługo poznacie jej odpowiedzi. Nasze nominacje i pytania już wkrótce, mam nadzieję, że nawet w ten weekend.

Pozdrawiam!