Makijaż Moda Paznokcie Projekt denko

środa, 18 grudnia 2013

Walka z niedoskonałościami rozpoczęta!...czyli aktualizacja mojej codziennej pielęgnacji

Zgodnie z obietnicą - post dotyczący pewnych zmian w codziennej pielęgnacji mojej cery. Mogłabym zacząć prosto, podać Wam w tym momencie kosmetyki, które zaczęłam używać, opisać rytuały, którym poddaję buzię i życzyć Wam miłego wieczoru (albo nocy)...Ale nie zrobię tego :)

Zacznę od pewnej sceny, która miała miejsce dziś w pracy. Mamy w pracy windę, w windzie wielkie na pół ściany lustro i nie ma bata, każdy się przegląda. Kolejna sprawa, pozornie niezwiązana, większość moich współpracowniczek to młodzież, wkraczająca dopiero w dwudziesty wiek życia (lub młodsze). No i czas na puentę - jadę z taką młodzieżą w windzie, oczywiście obie starannie przyglądamy się swoim twarzom w lustrze, po czym młodzież mówi: "Ty to chyba nie masz problemu z pryszczami..." A ja właśnie zauważyłam, że moja broda jest fioletowa od przebarwień i zmian po pryszczach. Cóż...

Dlatego też uprzejmie donoszę, iż w końcu udało mi się zakupić krem z wysokim filtrem w zadowalającej cenie i od ostatniego tygodnia regularnie na noc stosuję...Acne-Derm! Tadaam!


Acne-Derm przywiozłam jeszcze z Polski w sierpniu. Czekałam tylko na nadejście jesieni/zimy i na kupno kremu z filtrem.

Ostatnio odwiedziłam Boots`a, ale niestety nie mogłam pozwolić sobie na wydanie ok.15f na krem. A tak bardzo, bardzo, bardzo chciałam wypróbować moją magiczną maść.

Z pomocą przyszedł mi E-bay - tam dokonałam zakupu tego zimowego zestawu w cenie 5f.




Używam maści dopiero od tygodnia, więc żadnych zmian na razie nie widzę. Jedyne, co mogę powiedzieć, to że przez pierwsze pół godziny trochę szczypie, ale później ten efekt mija. Mam raczej przesuszającą się cerę, ale krem na razie nie pogarsza jej stanu - rano budzę się wręcz z miłą warstewką tłuszczyku.

Co do kremu z filtrem - wybrałam wersję zimową, bo wydawała mi się bardziej odżywcza. Wbrew przypuszczeniom, krem okazał się lekki i dosyć łatwo wchłaniający. Na razie dobrze spisuje się jako baza pod makijaż. Aczkolwiek zostawia tłustą poświatę - mi to nie przeszkadza, po prostu trochę się przypudrowuję.

Jestem bardzo ciekawa pierwszych efektów. Bardzo liczę na to, że Acne-Derm zmniejszy moje pory i wyrówna koloryt skóry.  Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Ktoś z Was używał tego specyfiku? Macie jakieś przemyślenia, tudzież porady? Zapraszam do komentowania.

Pozdrawiam i życzę dobrej nocy!
Kasia

sobota, 14 grudnia 2013

Zamówienie z Avonu i kilka drobiazgów - czyli nowości kosmetyczne

Witam gorąco w sobotnie popołudnie (które zdaje się być już wieczorem, ze względu na ciemności panujące za oknem).

Dzisiaj chciałam zaprezentować Wam mój najnowszy nabytek z Avonu i kilka drobiazgów, które wpadły do mojej kosmetyczki w międzyczasie i nie miałam okazji ich pokazać.

Jeśli chodzi o Avon, zamówiłam perfumy, które kiedyś mi się spodobały. Jako że był to katalog świąteczny,  perfumy występowały w zestawie z balsamem i żelem pod prysznic. Pomyślałam, że za 20f to całkiem dobra oferta. Okazało się, że to nie koniec promocji...Ale powoli...

Moje perfumy to Herve Leger "Intrigue"


Przy okazji możecie zobaczyć, jak spala się nasza świeca- olbrzym z innego postu. Jak na palenie jej niemal codziennie od prawie trzech tygodni - uważam, że jest świetnie.




Uważam, że flakonik jest całkiem ładny i elegancki. Opisywanie zapachów nie jest moim ulubionym zajęciem, powiedziałabym, że Herve Leger jest zapachem ciężko-słodkim. Mocno wyczuwalne są nuty kwiatowe, ale także ciężkie, piżmowe, które sprawiają, że perfumy utrzymują się całkiem długo.

Okazało się, że w cenie 20 f dostałam też gratis w postaci...


...olejku w spray`u, maseczki i flakoniku Little Black Dress w wersji podróżnej (30ml). Plus dwie próbki, które chyba dorzuciła Pani konsultantka.




Perfumy cieszą mnie najbardziej, bo jak wiecie, jestem fanem zapachu Little black dress, natomiast olejek i maseczkę bardzo chętnie wypróbuję, Takie promocje to ja lubię! :)

I na koniec dosłownie 4 drobiazgi:


Nowe chusteczki z podstawowej serii Bootsa - na wypróbowanie.


Mały słoiczek Sudocremu - na ratunek skórze.


Dwie maseczki oczyszczające z Superdruga - zobaczymy, jak się spiszą.

To by było na tyle z moich zakupów i nowości, jako kolejny post planuję update mojej codziennej pielęgnacji twarzy- postanowiłam rozprawić się z nierównościami, zaskórnikami, pryszczami itp., także zapraszam do śledzenia bloga.

Pozdrawiam,
Kasia


czwartek, 12 grudnia 2013

Powiew świeżości - czyli co nowego w mojej szafie

Hej ho!

Zapraszam dla odmiany na post odzieżowy. Pozwoliłam sobie ostatnio na małe zakupy, a gdy przystąpiłam do robienia zdjęć doznałam olśnienia - nie pokazałam Wam kilku rzeczy kupionych w Primarku jakiś czas temu. Czym prędzej nadrabiam zaległości.

Oto moje nowości zebrane do kupy:


Nie wiem dlaczego, ale  widok tego stosika działa na mnie uspokajająco. Choć powinno być odwrotnie - wydałam pieniądze, które mogłam odłożyć na coś bardziej pożytecznego....Na przykład...kolejną parę butów! :)

Na pierwszy ogień niech pójdzie elastyczny jeans:




Proste, bardzo rozciągliwe, niemal jak jegginsy, ale wciąż spodnie. Odcień jeansu oceniłabym na średni.

Sukienka:



 
Odcień - szary melanż. Spódnica typu skater skirt, z tyłu ozdobny zameczek. Rękawek krótki, dekolt spory, ale w ramach dopuszczalnych moralnie norm. Zapowiada się wygodnie.

Bluzka-mgiełka, czyli zakup, bez którego mogłam się obejść:



Jestem w stanie się zgodzić, że na zdjęciach prezentuje się przeciętnie, ale już na ciele - bardzo dobrze. Do tego stwarza dużo możliwości stylizacyjnych. Najprościej - na co dzień noszona do jeansów, na wyjście do spódnicy i obcasów.  Ach, te bluzki mgiełki! :)

Mój ulubiony ostatnio sweterek, Primark:



Bardzo prosty pod względem fasonu sweterek o niesamowitym kolorze. Ogólnie jest to jakiś niebiesko-turkusowy twór, przez dodatek miedzianej nitki mieni się na różne kolory. Osobiście kojarzy mi się ze zbroją. Bardzo mi się podoba w zestawieniu z...

...czarną spódniczką rozkloszowaną:



Tę spódnicę mogłabym nosić codziennie i tylko zmieniać dodatki. Bardzo wygodna i miła w użytku.

I na koniec dwie bluzki z długim rękawem:



Bardzo mi się podoba to, że ma dekolt także z tyłu. Ładnie to wygląda.



Cóż mogę powiedzieć - elastycznych koszulek z długim rękawem nigdy dość. Staram się wprowadzać nieco różnorodności, więc jedna to klasyczny pasiak, ale druga już intensywny fiolet.


Ogólnie jestem z siebie zadowolona - kupiłam kilka fajnych rzeczy, które do siebie pasują, które pasują do innych ubrań z mojej szafy, które mogę nosić do pracy, bo są zarówno wygodne, jak i estetyczne wizualnie.

Przede wszystkim staram się  odświeżyć garderobę. Byłam trochę zaskoczona, gdy ostatnio uświadomiłam sobie, iż sporo moich rzeczy pochodzi jeszcze z czasów, gdy pracowałam w Terranovie, a więc są to ubrania co najmniej kilkuletnie.  Tak więc mam np. sporo par dżinsów i spodni, ale co najmniej trzy nadają się już do kosza. Ostatnio kilka swetrów, wciąż w bardzo dobrym stanie, oddałam na cele charytatywne. Już od jakiegoś czasu staram się robić racjonalne zakupy (wrodzone skąpstwo pomaga :)), jeżeli ubranie leży długo nienoszone, zawsze się go pozbywam - czy to kiedyś na allegro, czy to wśród znajomych. Duże czystki w szafie spowodowała też przeprowadzka do Anglii, gdyż miałam ograniczoną ilość miejsca w bagażu i zabrałam tylko to, co naprawdę lubiłam. Nie powiedziałabym, że tworzę moją garderobę od podstaw - bo podstawy już mam, teraz tylko poszerzam horyzonty, uzupełniam braki.

Uff, rozgadałam się....Napiszcie mi, co myślicie o moich nowościach. Coś wpadło Wam w oko?

Do usłyszenia!
Kasia

niedziela, 8 grudnia 2013

Projekt denko w natarciu! Sporo zużyć!

 

Zapraszam Was dziś na ostatni w tym roku projekt denko. Zużyć jest sporo, buteleczki miałam porozkładane po kilku siatkach i chwilę mi zajęło, zanim wszystko znalazłam :)

A tak przy okazji - kiedy ten rok zleciał? Pamiętam zeszłoroczną zabawę sylwestrową jakby to było wczoraj...A dziś jestem w nowym mieście, w nowym kraju, nowej pracy. W głowie klarują się konkretne plany na przyszłość i wiem, że kolejne miesiące mojego życia będą jeszcze bardziej intensywne i miną z prędkością światła...Ale, ale..to nie noworoczne przemyślenia, a projekt denko! Czas na zdjęcia!




Siatka jest wypełniona po brzegi...Zobaczmy, co w sobie kryje:


1. balsam do ciała Macadamia Oil, funciak - w większości zużyte przez mojego chłopaka, nie lubił ich zbytnio. Ja użyłam kilka razy i mogę powiedzieć, że mają fajny zapach i są bardzo lekkie.
2. balsam do ciała Nivea, Pure&Natural - bardzo treściwy, dosyć dobrze nawilżający balsam. Faworyt mojego mężczyzny (czy to dziwne, że on się balsamuje bardziej regularnie ode mnie?)


3 i 4. żele pod prysznic Nivea - zielony był super - pięknie i świeżo pachniał, świetnie się pienił, pozostawiał na skórze miłe uczucie, różowy natomiast - kompletna klapa.


5. szampon Gliss Kur, Asia straight shampoo - nie przepadam za szamponami Gliss Kura, ponieważ są zwykle naprawcze i przeciążają mi włosy. Ten kupiłam w funciaku, na początku był beznadziejny (przyklapnięte, jakby niedomyte włosy), ale w miarę używania moje włosy się przyzwyczaiły i paradoksalnie,  wyglądały w miarę ok. Raczej nie kupię ponownie.

6. szampon Aussie, Mega Shampoo - szampon oczyszczający Aussie do codziennego stosowania. Chciałam spróbować czegoś, co mają wszyscy, wiec kupiłam. I cóż mogę powiedzieć - otóż, średniak. Ładnie pachnie, ale zapach się nie utrzymuje. Dosyć dobrze oczyszcza, ale bez skrzypienia. Szału nie robi. Natomiast mój chłopak bardzo go polubił.


 7. mydło w kremie Dove, Fine Silk - moje ukochane mydełko! Jak tylko jest na promocji to kupuję, bo pięknie pachnie i dłonie są po nim miłe. Do tego wydajne.
8. balance Me, żel do twarzy - próbki tych kosmetyków można często napotkać w gazetach. Z tego, co widziałam, bywają też dodatkiem do różnych glossyboxów i tym podobnych. Podobno sama natura kryje się w buteleczce - być może, wiem, że żel strasznie śmierdzi. 50 ml wystarczyło mi na dłuższy czas, przy czym mogę dodać, że dosyć fajnie zmywa makijaż i oczyszcza buzię. Na razie nie interesuje mnie zakup pełnowymiarowego produktu.
9. pianka do golenia Gillette Satin Care - mała, 75 ml buteleczka z funciaka wystarczyła mi na całe wakacje. Bardzo fajny produkt, marka robi swoje. Niestety, trzymałam piankę pod prysznicem i jak widzicie, pod wpływem wody opakowanie zardzewiało i przestało się ładnie prezentować. 





10. dezodorant Sure - to oczywiście nasza polska Rexona...i moje odkrycie sezonu! Kupiłam i przepadłam - zapach śliczny, dobrze chroni, dosyć wydajny, nie robi śladów. Mam już nowe, większe opakowanie w różowym odcieniu (pachnie trochę jak flowerbomb!)

11. dezodorant Garnier minerals - również go lubię i kupuję często. Na razie jednak jesteśmy w separacji ze względu na Rexonę. Porządny dezodorant, a ta butla (250ml) wystarczyła mi na dwa miesiące!


 
12. chusteczki Facelle - pamiątka jeszcze z Polski. O ile zawsze uwielbiałam te chusteczki ze względu na bajecznie świeży zapach, o tyle ta paczka była jakaś felerna - po prostu brzydko pachniały i zużycie przyszło mi opornie. Pomimo to, są to moje ulubione chusteczki.

13. Lactacyd - tego płynu nie trzeba przedstawiać, klasyk nad klasykami. Zawsze przywożę sobie z Polski nową buteleczkę. Jedyne, co mnie zastanawia, to jakim cudem ona na tyle starcza?!



14. Ziaja maseczka anty-stress - bardzo lubię wszystkie maseczki Ziaji z tą panią na opakowaniu. Polecam!

15. tusz do rzęs Wibo grownig lashes - hit internetu był w moim posiadaniu od sierpnia, jednak otworzyłam go dużo później. Albo trafiło mi się felerne opakowanie, albo tusz po prostu szybko schnie. Na pewno jest to dobry kosmetyk za niewielkie pieniądze. Ładnie podkreśla, pogrubia, rozdziela rzęsy. Nadaje im czarny odcień, nie osypuje się, nie zostawia śladów. Gdy mamy dziurę w budżecie, na pewno warto go brać w ciemno. Ale czy to mój tusz nr1? Niekoniecznie. Z chęcią będę szukać dalej!

A na koniec, tradycyjnie, wkład mojego chłopaka w projekt denko! Stara się, nie ma co!



 Jeżeli zobaczycie gdzieś ten żel Dove, to koniecznie sprawcie go swoim facetom. Mój był zachwycony ze względu na właściwości kosmetyczne, a ja węchowe - pachniał naprawdę...atrakcyjnie :) No i trzy dezodoranty...normalnie lecą jak woda...:)

To już koniec mojego denka, wygląda na to, że moje małe okienko i parapet zagoszczą na dłużej jako tło dla zdjęć - jest to jedyne miejsce, gdzie mój aparat jako tak łapie światło i kolory.

Pozdrawiam i do następnego posta!

Kasia