Makijaż Moda Paznokcie Projekt denko

niedziela, 20 listopada 2011

Tanie i naprawdę dobre

Dzisiejszy post chciałabym zadedykować jednemu z moich ulubionych balsamów do ciała. Przed Wami oliwkowy balsam do ciała z Isany.
Balsam dostępny jest również w wersji butelkowej, ale ja zwykle wybieram ten w słoiku. Koszt 500ml słoja to około 10 zł. O tym balsamie mogę powiedzieć same dobre rzeczy. Po pierwsze, skutecznie nawilża suchą skórę - a moja zimą jest tak sucha, że jak długo się nie smaruję niczym to mnie normalnie boli. Po drugie, ma przyjemną konsystencję - nie za rzadki, nie za gęsty. Oczywiście, jak nałożymy do zbyt dużo to będzie się troszkę dłużej wchłaniał, ale generalnie nie sprawia większych problemów. Bardzo wydajny, głównie dzięki swojemu opakowaniu - można wydobyć każdą odrobinkę, która nam została.
Jedynym minusem może być zapach balsamu. Jeżeli ktoś spodziewa się cudownej woni, która pozostanie na jego ciele jeszcze długie godziny po użyciu, może się rozczarować, sięgając po Isanę. Moim zdaniem zapach jest bardzo neutralny, w zupełności mi odpowiada.
Jest to produkt, który zawsze mam w łazience i mogę z czystym sercem polecić każdemu, kto chciałby trochę podratować budżet. Naprawdę solidny balsam za niewielkie pieniądze.
A propos tematu balsamów, miałam okazję wypróbować produkt Garniera, Nawilżająca pielęgnacja z olejkiem z mango:
7ml próbka wystarczyła mi na porządne wysmarowanie jednej łydki i byle jakie drugiej. Niestety, nie odczuwałam zapewnianej intensywnej pięlęgnacji. Próbka bardzo mnie rozczarowała. Balsam był bardzo wodnisty, nieprzyjemnie się rozsmarowywał i słabo wchłaniał. Moje łydki nawet nie odczuły, że czymś je posmarowałam. Zdecydowanie nie polecam! Możliwe, że trafiła mi się felerna próbka, ale i tak nie zaryzykowałabym kupna pełnowymiarowej butelki tego balsamu.

Pozdrawiam!
Kasia

sobota, 12 listopada 2011

Krótki post o zmywaczach do paznokci

Mogłoby się wydawać, że o zmywaczu do paznokci nie można zbyt dużo powiedzieć. Ma po prostu dobrze zmywać lakier, end of story. Do niedawna sama w to święcie wierzyłam. Myślałam: "Zmywacz to zmywacz, trochę pośmierdzi i tyle". Okazało się, że prawda wygląda inaczej.

Przedstawiam Wam dwa, na pozór niemal identyczne zmywacze z Isany.
Zmywacz bardziej różowy jest bezacetonowy, a więc pozornie zdrowszy dla paznokci. Do tej pory był moim ideałem. Szybko zmywał każdy, nawet bardzo ciemny lakier. Do tego można go kupić w dużej 125 ml butelce za rozsądną cenę. Jak już pisałam, zmywacz to zmywacz, więc za rozdwajające się paznokcie, nierówną, wysuszoną płytkę i fatalny stan skórek obwiniałam do tej pory głównie moją pracę, złą dietę, niekonsekwentną pielęgnację dłoni. Aż pewnego dnia, podczas zmywania starego lakieru opadły mi klapki z oczu! I zauważyłam, że to właśnie różowa Isana wysusza moje paznokcie i skórki do białości. Czym prędzej poszła w odstawkę. Sięgnęłam po wersję zieloną "o zapachu migdałów" (nic podobnego, nie dajcie się nabrać) i efekt wysuszenia zniknął jak zły duch.

A teraz zmywacz - zaskoczka. Dowód na to, że nie każdy zmywacz musi śmierdzieć. Oto przed Wami Sensique o zapachu winogron
Kupiłam go oczywiście przypadkiem, będąc w potrzebie. Generalnie nie miałam dobrego zdania o zmywaczach z Natury. Wiele lat temu kupiłam jeden i niestety nie spełniał swej podstawowej funkcji - lakier po kontakcie z tym zmywaczem pozostawał w stanie nienaruszonym. No ale potrzeba to potrzeba, więc kupiłam. Co się okazało, zmywacz działa i...pachnie! Chemicznie, ale pachnie, a przyjemna (moim zdaniem) woń utrzymuje się na paznokciach jeszcze przez jakiś czas po użyciu. Także polecam wypróbować, koszt takiego produktu to około 2 zł.

Pozdrawiam!
Kasia

W poszukiwaniu ideału...

Prawda to powszechnienie znana - piękne włosy są wizytówką i dumą każdej kobiety. Dlatego mój pierwszy post pragnę poświęcić powyższej tematyce. A dokładniej - moim problemom związanym z pielęgnacją włosów. Mimo bogactwa środków, które mają zapewnić mej czuprynie zjawiskowy wygląd, ja ciągle nie mogę znaleźć szamponu idealnego. Idealnego, a więc takiego, który odświeżałby moje przetłuszczające się ostatnio włosy, dodawał im blasku i sypkości.

Wszystkie moje problemy zaczęły się, gdy postanowiłam odstawić mój ukochany szampon - czarną rzepę z Malwy. Wiadomo, włosy się przyzwyczajają do produktu, którego używa się zbyt długo. Jak się później okazało, znalezienie godnego następcy było niezwykle trudne, stąd też przez moją łazienkę przewinęło się przez ostatnie 4 miesiące ładnych kilka szamponów, które chciałabym Wam przedstawić.

Jednym z nich jest szampon pokrzywowy z Evy Natury
Generalnie, od dłuższego już czasu staram się wybierać szampony ziołowe, z możliwie jak najkrótszym składem. Wydawało mi się, że Eva Natura będzie dobrym wyborem, tym bardziej, że już kiedyś miałam do czynienia z ich szamponami i pozostały mi raczej dobre wspomnienia. Niestety, tym razem było inaczej - wersja pokrzywowa okazała się kompletną porażką. Pierwsze dwa, trzy użycia były jeszcze znośne - włosy wydawały się oczyszczone i miłe w dotyku. Kolejne mycia dawały coraz gorsze efekty, czupryna była pozbawiona witalności, włosy przyklapnięte, jakby posklejane, nadawały się tylko do kolejnego mycia. Ponieważ nie mam w zwyczaju wyrzucać kosmetyków, starałam się go używać od czasu do czasu, ale nie byłam w stanie wykończyć 300ml butelki, więc końcówkę wyrzuciłam.

Kolejny produkt, który miałam okazję testować, dostałam w prezencie.
Jest to szampon stworzony z myślą o długich włosach, czyli wydawałoby sie, że coś w sam raz dla mnie. Producent obiecuje potrójną regenerację i ochronę długich włosów od nasady aż po same końce. Jak oceniam ten produkt? Cóż, nie jest aż taki zły. Ma przyjemny zapach, włosy stają się po nim bardzo miękkie, lejące. Jego podstawową wadą jest słabe oczyszczanie - miałam wrażenie, że myję włosy jakąś odżywką, a nie szamponem. Tak jakby zawierał aż za dużo odżywczych "dobroci". Co wiązało się z tym, że już pod koniec dnia miałam nieprzyjemne, nieświeże włosy. Jest to produkt, który może się spodobać osobom o przesuszonych włosach, moje do takich nie należą.

Kolejny szampon, który używałam, jest produktem firmy Joanna i należy do popularnej serii "Z apteczki Babuni"
Zdjęcie jest pożyczone z googli, niestety nie posiadam własnego, ponieważ...bardzo szybko sprezentowałam ten szampon koleżance. Niestety, okazał się jeszcze gorszy niż pokrzywowy z Evy Natury. Moje włosy nie są cienkie i delikatne, aczkolwiek wypadają. Skusiłam się na ten produkt głównie dlatego, iż jak już wspominałam, lubię szampony ziołowe. Nie przeszkadza mi to, że słabo się pienią czy niezbyt przyjemnie pachną - zwykle bardzo dobrze służyły moim włosom. Niestety, Apteczka Babuni zawiodła mnie na całej linii. Włosy, po kontakcie z tym szamponem, stawały się sianowate i nieprzyjemne w dotyku. W dodatku nie były zbyt dobrze oczyszczone. Czym prędzej pozbyłam się tego "szkodnika".

W akcie desperacji sięgnęłam po znany wszystkim szampon Familijny
Szampon jest tani - pół litrowa butla kosztuje około 5 zł. Bardzo krótki skład i zapach landrynek przekonał mnie do zakupu. Szampon dość dobrze się pieni, pięknie (moim zdaniem) pachnie. Wadą może być butelka - ja swój przelałam do wygodnej butelki z pompką, która została mi po zużyciu jakiegoś żelu pod prysznic. Główną zaletą produktu jest...oczyszczanie. Włosy naprawdę "skrzypią" z czystości. Po wysuszeniu są wspaniałe - sypkie i błyszczące. Myślałam, że moje kłopoty się skończyły. Byłam w błędzie. Czar prysnął po kilku użyciach. Szampon ciągle dobrze oczyszczał, chyba aż za bardzo i moje włosy postanowiły się zbuntować - przetłuszczały się z prędkością światła. Trzymam go w łazience na wypadek, gdybym musiała zmyć jakiś olej z włosów lub maseczkę.

No i ostatnia pozycja, na razie lider rankingu, znany powszechnie lawendowy szampon z Ziai.
Nie będę ukrywać - ostatnio trochę obraziłam się na Ziaję. Ich kremy zaczęły mnie zatykać i zniechęciłam się do tej firmy. Ale, w akcie desperacji, postanowiłam spróbować z tym szamponem. Do kompletu kupiłam jeszcze nie mniej znaną odżywkę Isany z olejkiem z Babassu i zaczęłam kurację. Na początku było tak sobie, ale nie poddawałam się. Po prawie miesiącu używania widzę znaczną poprawę. Nie używam odżywki do każdego mycia, kładę ją od połowy włosów, by ich dodatkowo nie obciążać i muszę stwierdzić, że jest lepiej. Włosy są błyszczące i czyste. Jeśli chodzi o sam szampon, to mogę powiedzieć, że dosyć dobrze się pieni, ale jest średnio wydajny, co dla mnie jest plusem. Na początku plątał mi włosy, jednak po pewnym czasie problem ustąpił. Myślę, że uda mi się wykończyć całą butelkę.

Jakie są moje plany po Ziai? Otóż zamierzam kupić mydełka do mycia włosów ze strony dosyć już znanej w blogowym świecie, oto link: http://mydlarnia-tuli.pl/ A później może zwyczajnie powrócę do mojej ukochanej czarnej rzepy.

Dziękuję wszystkim, którzy dotarli do końca tego posta. Pozdrawiam i zachęcam do częstego odwiedzania Elegancji - Francji.
Kasia