Makijaż Moda Paznokcie Projekt denko

piątek, 3 stycznia 2014

Noworoczne nowości, podsumowania i plany

Witam w pierwszym poście w 2014 roku!  Jak tam samopoczucie? Plany noworoczne porobione? Jeśli tak, to życzę dużo pomyślności i samozaparcia w ich spełnianiu!

Gdy patrzę wstecz, mogę stwierdzić, że rok 2013 był rokiem zmian. Przede wszystkim, dosyć nagle i niespodziewanie, przeniosłam się do Anglii i zaczęłam nowe życie na emigracji :). W ciągu  tych 10 miesięcy udało mi się zmienić pracę, a nawet zaliczyć przeprowadzkę. W tym roku po raz pierwszy też spędzałam Święta bez rodziców i najbliższej rodziny, ale z drugiej strony były to pierwsze Święta z moim chłopakiem, bo dotychczas zawsze pracował w tym okresie. Coś za coś. Po raz pierwszy również gotowałam - przyrządziłam sałatkę warzywną, pstrąga w masełku według przepisu mamy, świąteczny kompot i nawet upiekłam karpatkę. Także emocji, w tym nerwów, gdy karpatka nie chciała rozsmarować się na blaszce, było sporo :))

Ze względu na decyzje i pewne kroki, które podjęliśmy, wiem, że 2014 będzie na pewno rokiem wyjątkowym i szczególnym, ale o tym za chwilę. Tymczasem rzecz najprzyjemniejsza, czyli noworoczne nowości.

Niektóre przyniósł mi Mikołaj:


To na górze z Myszką Micky to błyszczyki do ust.
W końcu mam mój wymarzony zestaw pędzli!!!


 Jest to zestaw pędzli do twarzy, zapewne znany większości z Was.









Jeszcze ich nie używałam, bo chciałam Wam zaprezentować nowiutkie i czyściutkie pędzle - już nie mogę się doczekać naszego pierwszego razu! :))
Bardzo podoba mi się też ten piórniczek, w którym są zapakowane - myślę, że śmiało można tam upchnąć inne pędzle i bezpiecznie je przetransportować. Dla mnie to zawsze był problem - jak spakować pędzle, żeby się nie uszkodziły?

Lakiery do paznokci też są niczego sobie:


 
A ponieważ zwolniło mi się jedno pudełko po cukierkach, to postanowiłam pochować tam lakiery:



Wiem, że kolekcja nie jest zbyt imponująca, ale musicie mieć na uwadze fakt, że w poprzedniej pracy w ogóle nie mogłam malować paznokci, a w jeszcze wcześniejszej dozwolone były tylko odcienie czerwieni i beże. Dlatego nie kupowałam aż tak dużo mazideł, a ostatnio prawie wcale. Ale poprawię się :)

I ostatni prezent, od naszych współlokatorów:



Skarbonka weselna! Tak, tak, moi drodzy, we wrześniu 2014 roku bierzemy ślub. Wszystko wyszło trochę nagle i niespodziewanie - tzn. chcieliśmy ślubu i wesela, ale po prostu nagle pojawiła się możliwość wynajęcia sali po dobrej cenie, więc raz dwa, zarezerwowaliśmy sobie termin.

Organizacja ślubu i wesela to na pewno nasze największe wyzwanie w tym roku, bo musimy wszystko robić będąc w Anglii. Ale nie jest tak ciężko - najważniejsze sprawy mamy już w sumie załatwione, a poza tym pomagają nam rodzice i przyjaciele :)

Co do skarbonki - na dołączonej ulotce było napisane, że powinna zmieścić 1000 monet 2 funtowych. W sumie to całkiem fajny pomysł - nawet jakby uzbierać połowę tej kwoty to przy minimalnym wysiłku - wrzucalibyśmy jakieś reszty z zakupów, wychodzą niezłe pieniądze. Aha - skarbonkę trzeba rozbić, żeby wyjąć hajs - także to całkiem pewne źródło oszczędności :))

I na koniec kilka kosmetycznych nowości, które sprawiłam sobie sama:


Płyn Femfresh już znacie.

Pianka do mycia twarzy - cóż mam powiedzieć, zachciało mi się pianki to mam. Na razie użyłam dwa razy, żeby zaspokoić ciekawość, i zapowiada się fajnie.


Postanowiłam okazać moim stopom miłość i troskę, gdyż doprowadziłam je do opłakanego stanu i teraz odczuwam tego skutki.

Bardzo lubię żele Nivea, szczególnie gdy kosztują mniej niż 1f, więc nie mogłam sobie odmówić. Zapach bajeczny.


I na koniec dwie odżywki - z Sally Hansen i Miss Sporty oraz piękny lakier Barry M. Aparat zjadł kolor, w rzeczywistości jest to soczysta, głęboka, ciemna czerwień.

Stan moich paznokci to materiał na osobny post i taki też na pewno niedługo się pojawi.

Jeszcze raz życzę Wam wszystkiego dobrego w Nowym Roku i do napisania!

Kasia






środa, 18 grudnia 2013

Walka z niedoskonałościami rozpoczęta!...czyli aktualizacja mojej codziennej pielęgnacji

Zgodnie z obietnicą - post dotyczący pewnych zmian w codziennej pielęgnacji mojej cery. Mogłabym zacząć prosto, podać Wam w tym momencie kosmetyki, które zaczęłam używać, opisać rytuały, którym poddaję buzię i życzyć Wam miłego wieczoru (albo nocy)...Ale nie zrobię tego :)

Zacznę od pewnej sceny, która miała miejsce dziś w pracy. Mamy w pracy windę, w windzie wielkie na pół ściany lustro i nie ma bata, każdy się przegląda. Kolejna sprawa, pozornie niezwiązana, większość moich współpracowniczek to młodzież, wkraczająca dopiero w dwudziesty wiek życia (lub młodsze). No i czas na puentę - jadę z taką młodzieżą w windzie, oczywiście obie starannie przyglądamy się swoim twarzom w lustrze, po czym młodzież mówi: "Ty to chyba nie masz problemu z pryszczami..." A ja właśnie zauważyłam, że moja broda jest fioletowa od przebarwień i zmian po pryszczach. Cóż...

Dlatego też uprzejmie donoszę, iż w końcu udało mi się zakupić krem z wysokim filtrem w zadowalającej cenie i od ostatniego tygodnia regularnie na noc stosuję...Acne-Derm! Tadaam!


Acne-Derm przywiozłam jeszcze z Polski w sierpniu. Czekałam tylko na nadejście jesieni/zimy i na kupno kremu z filtrem.

Ostatnio odwiedziłam Boots`a, ale niestety nie mogłam pozwolić sobie na wydanie ok.15f na krem. A tak bardzo, bardzo, bardzo chciałam wypróbować moją magiczną maść.

Z pomocą przyszedł mi E-bay - tam dokonałam zakupu tego zimowego zestawu w cenie 5f.




Używam maści dopiero od tygodnia, więc żadnych zmian na razie nie widzę. Jedyne, co mogę powiedzieć, to że przez pierwsze pół godziny trochę szczypie, ale później ten efekt mija. Mam raczej przesuszającą się cerę, ale krem na razie nie pogarsza jej stanu - rano budzę się wręcz z miłą warstewką tłuszczyku.

Co do kremu z filtrem - wybrałam wersję zimową, bo wydawała mi się bardziej odżywcza. Wbrew przypuszczeniom, krem okazał się lekki i dosyć łatwo wchłaniający. Na razie dobrze spisuje się jako baza pod makijaż. Aczkolwiek zostawia tłustą poświatę - mi to nie przeszkadza, po prostu trochę się przypudrowuję.

Jestem bardzo ciekawa pierwszych efektów. Bardzo liczę na to, że Acne-Derm zmniejszy moje pory i wyrówna koloryt skóry.  Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Ktoś z Was używał tego specyfiku? Macie jakieś przemyślenia, tudzież porady? Zapraszam do komentowania.

Pozdrawiam i życzę dobrej nocy!
Kasia

sobota, 14 grudnia 2013

Zamówienie z Avonu i kilka drobiazgów - czyli nowości kosmetyczne

Witam gorąco w sobotnie popołudnie (które zdaje się być już wieczorem, ze względu na ciemności panujące za oknem).

Dzisiaj chciałam zaprezentować Wam mój najnowszy nabytek z Avonu i kilka drobiazgów, które wpadły do mojej kosmetyczki w międzyczasie i nie miałam okazji ich pokazać.

Jeśli chodzi o Avon, zamówiłam perfumy, które kiedyś mi się spodobały. Jako że był to katalog świąteczny,  perfumy występowały w zestawie z balsamem i żelem pod prysznic. Pomyślałam, że za 20f to całkiem dobra oferta. Okazało się, że to nie koniec promocji...Ale powoli...

Moje perfumy to Herve Leger "Intrigue"


Przy okazji możecie zobaczyć, jak spala się nasza świeca- olbrzym z innego postu. Jak na palenie jej niemal codziennie od prawie trzech tygodni - uważam, że jest świetnie.




Uważam, że flakonik jest całkiem ładny i elegancki. Opisywanie zapachów nie jest moim ulubionym zajęciem, powiedziałabym, że Herve Leger jest zapachem ciężko-słodkim. Mocno wyczuwalne są nuty kwiatowe, ale także ciężkie, piżmowe, które sprawiają, że perfumy utrzymują się całkiem długo.

Okazało się, że w cenie 20 f dostałam też gratis w postaci...


...olejku w spray`u, maseczki i flakoniku Little Black Dress w wersji podróżnej (30ml). Plus dwie próbki, które chyba dorzuciła Pani konsultantka.




Perfumy cieszą mnie najbardziej, bo jak wiecie, jestem fanem zapachu Little black dress, natomiast olejek i maseczkę bardzo chętnie wypróbuję, Takie promocje to ja lubię! :)

I na koniec dosłownie 4 drobiazgi:


Nowe chusteczki z podstawowej serii Bootsa - na wypróbowanie.


Mały słoiczek Sudocremu - na ratunek skórze.


Dwie maseczki oczyszczające z Superdruga - zobaczymy, jak się spiszą.

To by było na tyle z moich zakupów i nowości, jako kolejny post planuję update mojej codziennej pielęgnacji twarzy- postanowiłam rozprawić się z nierównościami, zaskórnikami, pryszczami itp., także zapraszam do śledzenia bloga.

Pozdrawiam,
Kasia


czwartek, 12 grudnia 2013

Powiew świeżości - czyli co nowego w mojej szafie

Hej ho!

Zapraszam dla odmiany na post odzieżowy. Pozwoliłam sobie ostatnio na małe zakupy, a gdy przystąpiłam do robienia zdjęć doznałam olśnienia - nie pokazałam Wam kilku rzeczy kupionych w Primarku jakiś czas temu. Czym prędzej nadrabiam zaległości.

Oto moje nowości zebrane do kupy:


Nie wiem dlaczego, ale  widok tego stosika działa na mnie uspokajająco. Choć powinno być odwrotnie - wydałam pieniądze, które mogłam odłożyć na coś bardziej pożytecznego....Na przykład...kolejną parę butów! :)

Na pierwszy ogień niech pójdzie elastyczny jeans:




Proste, bardzo rozciągliwe, niemal jak jegginsy, ale wciąż spodnie. Odcień jeansu oceniłabym na średni.

Sukienka:



 
Odcień - szary melanż. Spódnica typu skater skirt, z tyłu ozdobny zameczek. Rękawek krótki, dekolt spory, ale w ramach dopuszczalnych moralnie norm. Zapowiada się wygodnie.

Bluzka-mgiełka, czyli zakup, bez którego mogłam się obejść:



Jestem w stanie się zgodzić, że na zdjęciach prezentuje się przeciętnie, ale już na ciele - bardzo dobrze. Do tego stwarza dużo możliwości stylizacyjnych. Najprościej - na co dzień noszona do jeansów, na wyjście do spódnicy i obcasów.  Ach, te bluzki mgiełki! :)

Mój ulubiony ostatnio sweterek, Primark:



Bardzo prosty pod względem fasonu sweterek o niesamowitym kolorze. Ogólnie jest to jakiś niebiesko-turkusowy twór, przez dodatek miedzianej nitki mieni się na różne kolory. Osobiście kojarzy mi się ze zbroją. Bardzo mi się podoba w zestawieniu z...

...czarną spódniczką rozkloszowaną:



Tę spódnicę mogłabym nosić codziennie i tylko zmieniać dodatki. Bardzo wygodna i miła w użytku.

I na koniec dwie bluzki z długim rękawem:



Bardzo mi się podoba to, że ma dekolt także z tyłu. Ładnie to wygląda.



Cóż mogę powiedzieć - elastycznych koszulek z długim rękawem nigdy dość. Staram się wprowadzać nieco różnorodności, więc jedna to klasyczny pasiak, ale druga już intensywny fiolet.


Ogólnie jestem z siebie zadowolona - kupiłam kilka fajnych rzeczy, które do siebie pasują, które pasują do innych ubrań z mojej szafy, które mogę nosić do pracy, bo są zarówno wygodne, jak i estetyczne wizualnie.

Przede wszystkim staram się  odświeżyć garderobę. Byłam trochę zaskoczona, gdy ostatnio uświadomiłam sobie, iż sporo moich rzeczy pochodzi jeszcze z czasów, gdy pracowałam w Terranovie, a więc są to ubrania co najmniej kilkuletnie.  Tak więc mam np. sporo par dżinsów i spodni, ale co najmniej trzy nadają się już do kosza. Ostatnio kilka swetrów, wciąż w bardzo dobrym stanie, oddałam na cele charytatywne. Już od jakiegoś czasu staram się robić racjonalne zakupy (wrodzone skąpstwo pomaga :)), jeżeli ubranie leży długo nienoszone, zawsze się go pozbywam - czy to kiedyś na allegro, czy to wśród znajomych. Duże czystki w szafie spowodowała też przeprowadzka do Anglii, gdyż miałam ograniczoną ilość miejsca w bagażu i zabrałam tylko to, co naprawdę lubiłam. Nie powiedziałabym, że tworzę moją garderobę od podstaw - bo podstawy już mam, teraz tylko poszerzam horyzonty, uzupełniam braki.

Uff, rozgadałam się....Napiszcie mi, co myślicie o moich nowościach. Coś wpadło Wam w oko?

Do usłyszenia!
Kasia